wtorek, 18 grudnia 2012

Find your love

Święta nadchodzą, a w domu atmosfera baardzo nieświąteczna..
Zwykle to ja się na wszystkich obrażałam, teraz to oni są obrażeni na mnie.. Dziwne uczucie.
A poszło o zwykłe papierosy.. Czy to jest powód do obrazy na całe życie?

Ciekawe jak zareagują na tatuaż. A oto co planuję:

Poza tym muszę w końcu załatwć sprawę zderzenia z podłogą i całkowitego roztrzaskania mojego iphone'a.. Ekran wymieniony,ale nadal nie działa tak jak powinien.. 
Same problemy..
Na dodatek mój partner na studniówkę od jakiegoś czasu mnie olewa. 
A kolega, z którym sporo mnie łączyło i tańczę z nim poloneza chyba pozostanie kolegą.. Na pewnej imprezie wpadłam na autodestrukcyjny pomysł napisania mu na fb z konta koleżanki,że ma się w stosunku do mnie postarać, bo mi zalezy.. Procenty naprawdę uderzyły mi do głowy..
Co prawda i tak dobrze się zachował, bo wszystko zostało po staremu, ale.. no właśnie. Chyba nie o to podświadomie mi chodziło gdy to pisałam.

Wystarczy na dziś.
xoxo

czwartek, 15 listopada 2012

rude boy.

Nie lubię być chamska.
Ani ranić ludzi.
Nie lubię mieć wrogów (inna sprawa, że mam ich pomimo tego,że nic im nie robię, ot co, zwykła zazdrość). Może dlatego, że nie jestem nieśmiała. Zawsze mówię, co myślę i nie przyjaźnię się z kimś, by potem obgadywać go za plecami. Wolę mieć kilku zaufanych, dobranych przyjaciół niż świecić oczkami na wszystkich. Rozumiem, że mogę niektórych irytować i nie przejmuję się tym zbytnio, bo nie interesuje mnie zdanie osób, z którymi nic większego mnie nie łączy.
Ale jednak, mimo tego wszystkiego, nie lubię być niemiła dla tych, którzy są w porządku.
Ale dzisiaj musiałam. Po prostu musiałam.
Wszystko to przez poloneza. Jako, że nie mogę tańczyć z moim partnerem studniówkowym, bo on nie może dojeżdżać na próby, muszę tańczyć z kimś z klasy.. Zapytał się mnie jeden kolega, ale odmówiłam.. Wtedy jeszcze myślałam, że może uda mi się jakoś wkręcić moją osobę towarzyszącą (dobrego kolegę). Potem zapytał się mnie drugi, i zgodziłam się z nim tańczyć, póki co na próbach. Nic nie obiecywałam. I dzisiaj właśnie była próba.
I, co jak co, ale on kompletnie nie potrafi wczuć się w rytm, chociaż to zwykły polonez! I, na Boga, jak on wygląda! Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i spytałam czy będzie ze mną tańczył przyjaciela z klasy, który lepiej się prezentuje, ale jest niezbyt lubiany w klasie, z podobnych powodów co ja: jest tak samo bezpośredni. Więc po prostu powiedziałam temu poprzedniemu, że z nim nie tańczę.. W sumie w porządku chłopak, ale ja chcę mieć przyzwoity film i zdjęcia ze studniówki! Nie wiem czy kiedykolwiek się do mnie odezwie..

Poza tym kolega, o którym pisałam w poprzednim poście, ten dobry przyjaciel, z którym spędziłam ostatnio pół imprezy, zaczepia mnie na facebooku. Już drugi raz.. Nie chcę cierpieć, ale nie mogę się mu oprzeć! W sobotę znów się spotkamy na półmetku jego szkoły. Niech się dzieje, co chce, trudno. Znowu będę potem skrycie wszystko przeżywać i cierpieć.
Taka jestem, pewna siebie, uparta, bezpośrednia, ale baaardzo uczuciowa..

Tak poza tym, to odchudzam się na studniówkę! Codziennie biegam po 40 minut i jem 500-700 kcal dziennie i naprawdę już udało mi się sporo zrzucić! Ale wolę póki co się nie ważyć. Jak już będę zadowolona z siebie,to to zrobię, bo jak ważę się codziennie to zmienia się to w obsesję, a tak jest okej :).

sobota, 10 listopada 2012

fall/winter

tak sobie myślę, że nadchodzi ciężki okres w tym roku...
nie dość , że za oknem chłód i mrok, to jeszcze perspektywa matury...
jedynym pozytywnym akcentem jest studniówka.

a tak poza tym, to pozwolę sobie podzielić się moimi przemyśleniami z wczorajszej imprezy. Nasze liceum wynajęło klub i zeszło się całkiem sporo ludzi, nie tylko z mojej szkoły.
Z naszym stałym party squadem zrobiłyśmy before i after party, więc było całkiem okej.

No i teraz moje nietypowe przemyślenia..
Co byście zrobiły gdyby chłopak, z którym tańczycie ledwo 5 minut wyciągnął was na zewnątrz? W sumie dużo zależy od tego, kim on jest. W moim przypadku był to, co prawda z drugiej klasy, ale uważający się za pępek świata lanser. Co zrobiłam? Poszłam. Nie, nie dlatego, że marzyłam o tym dniami i nocami. Poszłam z ciekawości. Nie powiem, że po to, aby pokazać mu gdzie jego miejsce, to by było lekko przesadzone stwierdzenie. Ale przejdę do konkretów.
on: pewnie wiesz jak mam na imię
ja: nie mam pojęcia
on:  ... {tutaj powstrzymam się od cytowania}. A ty?
ja: ... . Gdzie chodzisz do szkoły?
on: tam gdzie ty.
ja: niemożliwe, dziwne, że cię nie kojarzę. Więc mówisz, że jesteś z drugiej klasy? Teraz wracamy.
on: jesteś pewna, że chcesz wracać?
ja: nigdy nie byłam bardziej.
Okej, byłam pijana. Ale przynajmniej poczułam trochę władzy. Ciekawi mnie spotkanie na szkolnym korytarzu. Jaką zobaczę reakcję? Chociaż trochę zmieszania? A może ten sam zblazowany wyraz twarzy?

Inna sprawa, że był tam również mój były przyjaciel, na którym kiedyś bardzo mi zależało... Gdy był w związku trochę się od siebie oddaliliśmy, ale wczoraj wszystko wróciło.. I przetańczyliśmy razem pół nocy. Jest tym samym uroczym, dowcipnym, wyluzowanym chłopakiem, jakim był kiedyś.. Ale chyba nie powinnam więcej o nim myśleć, bo powtórzy się cały ten żal, który raz już przeszłam.. A nie mam zamiaru się znów narażać na te wszystkie uczucia.

wtorek, 9 października 2012

huhu.

dziś wyprawa w góry. Świetna okazja do zdrowego wymęczenia się.
A to mi się przyda, trochę też za karę.. Za kupienie najdroższych butów w historii. Jak ktoś mi na nie nadepnie, oskarżam o 450zł odszkodowania! Ale czego się nie robi dla cudownych butów...<3

poniedziałek, 1 października 2012

numbers.

teraz trochę tego, co lubię najbardziej..  LICZBY! <3

żeby stracić 1kg trzeba spalić około 8000kcal. Teraz pytanie: o ile trzeba ograniczyć kalorie/podkręcić spalanie żeby wyrobić się ze straceniem 12 kg w dwa miesiące?

12kg = 96000 kcal
2 miesiące = 60 dni
96000/60 = 1600kcal deficytu dziennie.

wniosek ? Nie jest źle! Przy moim założeniu spalania 1000 kcal dziennie (bieganie+pływanie/fitness) mogłabym z jedzenia "zabrać" tylko 600 kcal.
Z kalkulatora dowiedziałam się, że moje dzienne zapotrzebowanie wynosi około 2100kcal, czyli mogłabym dziennie zjadać ich aż 1500... ALE, jako że lubię być zapobiegliwa i starać się na wyrost, ograniczę się do 500-1000kcal.

w liczbach wszystko wygląda pięknie.. ale jak będzie naprawdę?
jedno jest pewne, matematyka i cudowna zasada zachowania energii nie mogą kłamać !


sobota, 22 września 2012

prom is coming...

trudny czas w życiu...
już w styczniu studniówka, a mi brakuje zarówno partnera, jak i dobrej sylwetki..
doszło do 71,9kg...
biorę się za siebie.
w tym poście wyznaczę sobie cele.

1 października - 67kg
8 października - 65kg
15 października - 63kg
22 października - 61,5 kg
29 października - 60,5kg
5 listopada - 59,5kg
12 listopada - 59kg
19 listopada - 58,5kg
26 listopada - 58kg
5 grudnia - 57,5kg
31 grudnia - 57kg
19 stycznia - 56,5kg

I biorę się ostro za poszukiwanie partnera..
Moją alternatywą jest dawny przyjaciel, który już wyjechał na studia.. W piątek jednak zamierzam go odwiedzić.

Mam jeszcze plan poprawy wizerunku.
Wygląda on następująco:
64kg - nowa torba
62kg - fryzjer
60kg - nowe buty
59kg - zimowy płaszcz/kurtka
58kg - wybielanie zębów
57kg - sukienka na studniówkę

Niby nic, ale te małe cele i nagrody pomogą mi zdobyć to, o czym póki co marzę..

A w między czasie stosy zadanek maturalnych z fizyki... <3


poniedziałek, 10 września 2012

addiction.

palić.
palić jak smok.

Jak tego nie robię, czuję dziwną pustkę.
Najpierw wmawiałam sobie, że rzucę palenie jak schudnę.
Schudłam .. i co? Nic się nie zmieniło.
Teraz znowu potrzebuję odchudzania, a brak papierosów na pewno mi tego nie ułatwi.

Na rodzinnych wakacjach w Chorwacji i Czarnogórze była to moja jedyna odskocznia od tych "więziennych" wakacji. Z kolei w Hiszpanii i Pradze czułam się tak wolna, że aż musiałam przydymić.
A teraz co? Teraz wymiana, Dania. Też będę palić, zawsze znajdzie się wymówka.

Jak wrócę, ponownie biorę się za odchudzanie, a nie wyobrażam sobie odmawiać zarówno jedzenia, jak i nikotyny.

No cóż, może jeszcze nie jest mi dane pożegnać się z mentolowym dymem.. Kiedyś nadejdzie ten dzień.


niedziela, 6 maja 2012

koniec laby.

majówka minęła tak szybko.. a było tak cudownie <3.
kto by się spodziewał, że ja (totalna antyfanka metalu) dam się porwać w pogo i na falę <3. A jednak. Jedyny minus to to, że nie mogę chodzić po zdeptanej glanem stopie </3.
Poza tym w miłym towarzystwie czas szybko mija, a Wrocław to już niemal moje ukochane miasto.

Teraz wracamy do szkoły i wspomnień.. Parę kieliszków za dużo na osiemnastce przyjaciółki i cała szkoła ma o czym mówić.. Ale tylko połowa winy leży po mojej stronie. Poza tym ta dzieciarnia nie rozumie tego, że impreza to impreza i wszystko co się na niej dzieje, powinno tam zostać.. Pośmieją się z nas i zapomną. Tylko trochę szkoda, że moja dobra reputacja w szkole została naruszona.

Tak poza tym to mam dość życia o jednym posiłku dziennie w KFC. Już nigdy moja noga tam nie postanie.

I postaram się tu bywać częściej :)

sobota, 31 marca 2012

turn back time.

jestem.
teraz zdeterminowana. od jutra spowiedź, dokładna. Zasada 5000kcal/tydzień :).

już za 3 dni będę pełnoletnia!

Jeszcze jednym chciałabym się podzielić. Czy sądzicie, że możliwe jest by być z 2 lata młodszym chłopakiem? (3 gimnazjum i 2 liceum) Bo mam wrażenie, że właśnie zaczęło mnie coś takiego dotyczyć. Tzn jeszcze nie dosłownie, ale chyba nie pisze się 50 smsów/dzień z dziewczyną by tylko poprzestać na koleżeństwie? Ja na jego miejscu nie odzważyłabym się zrobić jakiegoś kroku...Ale czuję, że zaczynam go naprawdę lubić, choć sama się sobie dziwię. Do tej pory nie miałam młodszego chłopaka, lecz nawet 4 lata starszych...

niedziela, 11 marca 2012

life goes on.

czas leci, a ja póki co chudnę :). Dziś pokazało się na wadzie 63,3kg ;o.
Czasami boję się, że za szybko to leci. Byłam trochę słaba już ostatnio, ale zjadłam dzisiaj na śniadanie jajko z dwoma kromkami chrupkiego pieczywa, a na obiad trochę kurczaka z piekarnika z warzywami. Myślę, że 500kcal nie przekroczyłam... Ale i tak przechodzę właśnie lekki kryzys. Póki nie jem jest okej, ale jak już przypomni mi się coś takiego jak jedzenie, dopada mnie ochota.. A w kuchni trzy duże czekolady...
Ale nie! Tak dobrze mi idzie, że nie mogę tego zepsuć :).
Muszę przetrzymać dzisiejszy dzień do końca, może wybiegam na bieżni te 500kcal wieczorem jak już nie będzie nikogo w domu (nie chcę żeby moi rodzice zauważyli,że się odchudzam i zrobili się bardziej czujni).
Jutro będę w domu dopiero ok.20,więc będzie łaaatwo :).
Szkoda tylko, że ten tydzień zapowiada się taaak pracowicie... Jutro wewnętrzny i 2 sprawdziany, we wtorek kolejne dwa... :<

wtorek, 6 marca 2012

czuję się fatalnie.
nie ma to jak choroba <3. i fakt, że muszę i tak chodzić do szkoły, bo nie nadrobię zaległości ..
dlatego nie będę się dziś rozpisywać..
jedyne co dziś zjadłam to warzywa na parze ze stimerii. 100kcal. I tyle.

Chciałabym przeżyć...

poniedziałek, 5 marca 2012

monday monday.

jest okej.
co prawda choruję i ledwo wytrzymałam w szkole z moim katarem, bólem głowy i prawdopodobnie gorączką.. potem jeszcze dwie godzinki na kursie prawa jazdy, więc jestem wykończona. teraz jeszcze rozwiązałam wszystkie testy i wprost padam z nóg... obym się mocniej nie rozchorowała, bo przeraża mnie perspektywa zaległości.
Poza tym obraziła się na mnie przyjaciółka.. Poznała mnie z kolegą swojego chłopaka, spotykałam się z nim jakiś czas, ale doszłam do wniosku,że to jednak nie to, że nie jestem jeszcze gotowa na poważny związek. Poza tym był on dla mnie zbyt uległy, mało spontaniczny, taki typ,który zrobi  wszystko o co poprosisz.. a mnie to właśnie nie kręci, potrzebuję chłopaka z charakterem! No więc zerwałam z nim, a ona jest na mnie śmiertelnie obrażona ;/. Chciałabym zmusić się do jakichś uczuć,ale niestety nie umiem. Nic na siłę...
teraz spowiedź :

  • kawa - ok.20kcal
  • stimeria hortex - makaron ze szpinakiem - 273kcal
razem : ok.300kcal . 
Ładnie! :)

niedziela, 4 marca 2012

:)

biorę się za siebie.
ostro.
nie ma zmiłuj się. Już się przekonałam wiele razy,że najtrudniejsze są początki.
Ale przetrwam ten początek i teraz już będzie tylko lepiej :).
Liczę na wsparcie, bo bez tego nie zajdę daleko.
Czego chcę?
Chcę na moje osiemnaste urodziny móc włożyć świetną sukienkę i czuć się idealnie.
Chcę potem na egzaminie na prawo jazdy oczarować swoim wdziękiem egzaminatora i zdać za pierwszym razem.
Chcę wchodząc na imprezę skupiać spojrzenia wszystkich i czuć się z tym świetnie!
Uda się?
Na pewno!
Już jutro zdam relację z pierwszego dnia :). Nie będę odliczać dni ani kilogramów. Na razie. W pewnym momencie, gdy poczuję , że zasłużyłam stanę na wagę i podzielę się tym z wami. Na razie tylko by mnie to zdemotywowało .

całuję i liczę na wsparcie ;*

sobota, 28 stycznia 2012

must have ... someday.

Dziś postanowiłam stworzyć listę przedmiotów, które przy odrobinie szczęścia w życiu uda mi się zdobyć. Są to niewątpliwe modowe klasyki.

1. szpilki od Christiana Laboutina - czerwona podeszwa - to jest to!
2. Torebka od Louis Vuitton 
3. Trencz od Burberry
3. Szalik od Burberry
4. Torebka od Hermes
5. Czerwona szminka od Chanel
6. Jeansy od Calvina Kleina
7. Skórzana motocyklówka od Balmain

Na razie tyle przychodzi mi do głowy, ale na pewno jest tego więcej , więc będę sukcesywnie uzupełniać listę.

Jeszcze dziś chciałam tylko napomknąć o  moim małym zboczeniu,które rozwinęło się u mnie po przejrzeniu pewnego numeru FASHION MAGAZINE. Jest to Greg Nawrat - zdobył moje serce zdjęciem z papierosem. Potem rozpoznawałam go już na wielu fotografiach. Porównywany do Nate'a z Gossip Girl, a nawet uważany za jego lepszą wersję :).





poniedziałek, 16 stycznia 2012

Agyness Deyn

dziś skupiam się na niej :). Jest całkowitym przeciwieństwem typowej modelki. Stała się nią przypadkowo. Mimo że jej typ urody nie jest moim typem, to zdecydowanie zasługuje na uwagę choćby ze względu na oryginalne stylizacje i swój własny pomysł na siebie :).