niedziela, 11 marca 2012

life goes on.

czas leci, a ja póki co chudnę :). Dziś pokazało się na wadzie 63,3kg ;o.
Czasami boję się, że za szybko to leci. Byłam trochę słaba już ostatnio, ale zjadłam dzisiaj na śniadanie jajko z dwoma kromkami chrupkiego pieczywa, a na obiad trochę kurczaka z piekarnika z warzywami. Myślę, że 500kcal nie przekroczyłam... Ale i tak przechodzę właśnie lekki kryzys. Póki nie jem jest okej, ale jak już przypomni mi się coś takiego jak jedzenie, dopada mnie ochota.. A w kuchni trzy duże czekolady...
Ale nie! Tak dobrze mi idzie, że nie mogę tego zepsuć :).
Muszę przetrzymać dzisiejszy dzień do końca, może wybiegam na bieżni te 500kcal wieczorem jak już nie będzie nikogo w domu (nie chcę żeby moi rodzice zauważyli,że się odchudzam i zrobili się bardziej czujni).
Jutro będę w domu dopiero ok.20,więc będzie łaaatwo :).
Szkoda tylko, że ten tydzień zapowiada się taaak pracowicie... Jutro wewnętrzny i 2 sprawdziany, we wtorek kolejne dwa... :<

2 komentarze:

  1. Gratuluję, wczoraj osiągniętego celu;)
    ja miałam rekolekcje, ale już jutro czas wrócić do szkoły, niestety, też mnie przerażają te sprawdziany...
    eh mi trudno nawet jak tak póżno wracam, bo mogę odwiedzić kuchnię w miedzy czasie, ale to ja...
    Bilans ładny;)
    Trzymaj się:* http://nastolatka-rozpoczecie-nowej-drogi.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciesz się ze waga tak szybko idzie w dol. Bilans świetny i do tego ćwiczenia. A czym więcej rzeczy do roboty tym lepiej bo mniej się myśli o jedzeniu. Trzymam za ciebie kciuki

    OdpowiedzUsuń